Stowarzyszenie-Klub Kawalerów Orderu Wojennego Virtuti Militari
2018-03-18

Zmarł nasz Kolega, płk w st. spocz. Zygmunt Maguza

Z przykrością zawiadamiamy, że w nocy z 17/18 marca 2018 r. zmarł płk w st. spocz. Zygmunt Maguza, wiceprezes naszego Stowarzyszenia. Dziękujemy za wszystkie chwile spędzone razem, za współpracę. Będzie nam Ciebie brakowało. Odpoczywaj w  Pokoju [*]

 

Odszedł na Wieczną Wartę Kawaler Krzyża Srebrnego Orderu Virtuti Militari V klasy, żołnierz 1. batalionu 23 Pułku Piechoty 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej oraz 1 i 2. Armii Wojska Polskiego. 

Świadectwem czynów i drogi żołnierskiej oraz działalności społecznej płk. Maguzy są przyznane Mu odznaczenia i medale: wspomniany order Virtuti Militari, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Walecznych, Krzyż Partyzancki, Brązowy Krzyż Zasługi z Mieczami oraz medale: „Za Zwycięstwo nad Niemcami”, „Za Odrę, Nysę, Bałtyk”, „Za Zdobycie Berlina”, „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny”, „Za Zasługi dla Obronności Kraju”, „Za Zasługi dla Warszawy” (złota odznaka), odznaka honorowa „Za Zasługi dla ZBŻZ”, Odznaka Kościuszkowska, Odznaka Grunwaldzka i odznaka pamiątkową „Akcja Burza”.

Fragment wspomnień płk. Zygmunta Maguzy:

W 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK wcielono mnie do drugiej kompanii pierwszego batalionu 23 Pułku Piechoty – wspomina Zygmunt Maguza. – Wchodziła ona w skład zgrupowania „Osnowa”, dowodzonego przez kpt „Gardę” Kazimierza Rzaniaka

– W 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK wcielono mnie do drugiej kompanii pierwszego batalionu 23 Pułku Piechoty – wspomina Zygmunt Maguza. – Wchodziła ona w skład zgrupowania „Osnowa”, dowodzonego przez kpt „Gardę” Kazimierza Rzaniaka, koncentrującego się w rejonie Bielina. „Garda” był oficerem II Oddziału Sztabu Generalnego i Sowieci go od dawna poszukiwali. Jak później z naszym zgrupowaniem przeszliśmy linię frontu na Prypeci, chroniąc się po radzieckiej stronie, to zaginął bez wieści. Do dziś dnia nie wiadomo, co się z nimi stało. Funkcję dowódcy mojej kompanii pełnił Czech ppor. Bronisław Bydychaj. Batalionem dowodził zaś por. Zygmunt Górka-Grabowski „Zając”. Jako żołnierz dywizji brałem udział w wielu akcjach mających oczyścić teren naszego działania od Włodzimierza do Kowla, co szybko udało się nam dokonać. Pamiętam też starcie w Stężarzycach, w trakcie którego wzięliśmy do niewoli 74 Niemców. Prowadziłem ich później pod erkaemem. Z przodu na koniu jechał por. „Zając”, a ja szedłem z boku. W Bielinie przyszło mi przeżyć ciężkie bombardowanie niemieckich samolotów, poprzedzające atak hitlerowców mających nas zlikwidować. Niemcy starali się zawęzić kocioł, w którym się znaleźliśmy, a my szukaliśmy dróg, by z niego się wydostać. Ciężkie boje toczyliśmy z nimi m.in. w Zarzycach, gdzie Ukraińcy wyrżnęli wcześniej ludność polską, wrzucając porąbane zwłoki do studni. Walki na śmierć i życie toczyliśmy też w Pisarzowej Woli i w Lasach Mosurskich. Przebiliśmy się do Jagodzina, w którym chcieliśmy przebić się do Lasów Szackich. By tego dokonać, musieliśmy przejść na drugą stronę torów, co okazało się bardzo trudne. Drogę zagrodził nam niemiecki pociąg pancerny. Kapitan „Garda” z częścią zgrupowania zdołał przejść na druga stronę, a mój batalion dowodzony przez por. „Zająca” z taborami i rannymi nie. Ogień hitlerowców był za silny. Ponadto ugrzęźliśmy w bagnach. Porucznik „Zając” jako wytrawny dowódca uznał, że jeżeli nie przebijemy się na drugą stronę torów, to zginiemy i przed świtem wydał rozkaz wymarszu. Skokami i czołgając się bez taborów, między kulami udało nam się przedostać do Lasów Szackich. Pamiątką naszego przejścia jest cmentarzyk w Jagodzinie, na którym spoczywa kilkudziesięciu poległych kolegów (...)

lilianat