Ppłk Stanisław ŚLESICKI
- uczestnik bitwy o Mławę kampanii wrześniowej 1939 roku
Stanisław Piotr Ślesicki urodził się 18 stycznia 1913 roku w Cierpigorzu, w powiecie Ciechanowskim, jako najstarsze dziecko z piątki rodzeństwa Tomasza i Genowefy z d. Jabłonowskiej. W 1920 roku rodzice przenieśli się do Chełmży, gdzie p. Stanisław ukończył państwowe Gimnazjum Humanistyczne.
Jesienią 1931 roku rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego im. Józefa Piłsudskiego. Zamieszkał wtedy u swojego stryjecznego brata Henryka Ślesickiego - asesora sądowego. W 1935 roku ukończył studia i uzyskał tytuł magistra prawa. W 1936 roku został powołany do odbycia jednorocznej służby wojskowej
w 20 Dywizji Piechoty, z której został skierowany na Dywizyjny Kurs Podchorążych Rezerwy przy 79 pułku piechoty Strzelców Słonimskich im. Lwa Sapiehy w Słonimie. Po przeszkoleniu wojskowym w 1937 roku został przyjęty w poczet aplikantów sądowych w Warszawie. Rok później - po odbyciu ćwiczeń wojskowych w 79 pułku piechoty - otrzymał stopień podporucznika rezerwy. W wyniku zaostrzającej się sytuacji w stosunkach polsko-niemieckich, pół roku później został powołany do czynnej służby wojskowej w 20 Dywizji Piechoty i skierowany do 80 pułku piechoty Strzelców Nowogródzkich. Objął dowództwo III plutonu 8 kompanii III Baonu 80 pułku.
W lipcu 1939 roku otrzymał wiadomość o śmierci ojca. W kampanii wrześniowej 1939 roku, 26-letni ppor. rez. Stanisław Ślesicki jako dowódca III plutonu 8 kompanii III Baonu 80 pułku piechoty 20 DP bierze czynny udział w bitwie pod Mławą, odwrocie nad rzekę Narew i Bug oraz w obronie Modlina i Warszawskiej Pragi.
W jednej z pierwszych bitew wrześniowych pod Mławą żołnierze 20 DP w składzie: 78 pułk piechoty, 80 pp i 79 pp wraz z dwiema brygadami kawalerii (Mazowiecką i Nowogródzką) powstrzymywali ataki niemieckiego I Korpusu Armijnego z III Armii, w której skład weszły: 11 Dywizja Piechoty, 61 DP i Dywizja pancernej „Kempf”.
1 września 1939 roku jednostki niemieckie uderzyły z północy z zamiarem rozbicia sił polskich i jak najszybszego (najkrótszą drogą) dotarcia do Warszawy. Mimo ogromnej przewagi nieprzyjaciela obrona polska była prowadzona z dużą determinacją. Niemcy ponieśli w walkach 1-2 września duże straty osobowe i w przęcie wojskowym.
Pomimo bohaterstwa żołnierzy, w związku z przełamaniem obrony 79 pp i zagrożeniem odcięcia reszty jednostek 20 DP, w nocy z 3 na 4 września dowódca Armii Modlin wydał rozkaz odwrotu. Zgodnie z rozkazem d-cy kompanii oddział ppor. Stanisława Ślesickiego otrzymał zadanie ubezpieczenia wycofującego się III baonu 80 pp i wszedł w skład straży tylnej wycofujących się pododdziałów w kierunku Płońska.
Podczas tego odwrotu Stanisław Ślesicki wyróżnił się (nie po raz pierwszy w tej walce) opanowaniem, zdecydowaniem i odwagą. Kiedy kompania dotarła do Strzegowa, zastała zerwany most na rzece Wkrze. Spiętrzone rozlewisko wokół mostu i pobliskiego młyna uniemożliwiały przeprawę wpław. Wielu żołnierzy nie potrafiło pływać. Tymczasem na przeciwległym brzegu rzeki widoczne były łodzie. Ppor. Ślesicki zdecydował się sam przepłynąć rzekę. To była jedna z takich sytuacji w życiu żołnierza, o których mówi się, że przy zdecydowaniu w podejmowaniu decyzji i niezaprzeczalnych umiejętnościach, dopisało żołnierskie szczęście. Stanisławowi Ślesickiemu szczęśliwie udało się - mimo ostrzału nisko latających niemieckich samolotów - sprowadzić łodzie przeprawowe. Umożliwiło to sprawną przeprawę całej kompanii i dalszy marsz do Modlina.
Stanisław Śliesicki przeprawial się ze swoim plutonem jako ostatni. Po całonocnym marszu dalszą drogę odbyli wozami dostarczonymi przez okolicznych mieszkańców. Pluton dotarł do Modlina i połączył się z resztą kompanii. [Bitwa pod Mławą 1939, R. Juszkiewicz].
Po jednodniowym odpoczynku Dywizja została przerzucona do Warszawy. Zajęła wyznaczony odcinek obrony Pragi, z którego ustąpiła dopiero na rozkaz Dowódcy Armii dot. kapitulacji Warszawy.
Ówczesne władze wojskowe wysoko oceniły działania bojowe 20 DP. Również Niemcy, szanując determinację słabszego przeciwnika, określili ją mianem "żelaznej dywizji". W rozkazie pożegnalnym z dn. 30 września gen. dyw. Juliusz Rómmel (1881-1967), d-ca Armii "Warszawa", zwracając się do żołnierzy 20 DP, dokonał pierwszej oceny:
"Dywizja wasza przeszła pod moje rozkazy 8 września, kiedy to w bohaterskiej walce pod Mławą stawiała zacięty opór trzykrotnie przeważającym siłom nieprzyjaciela w dniach l, 2 i 3 września. Po tych niezwykle ciężkich bojach i krwawym odwrocie do Modlina już 6 września 20 DP jest znowu w stanie gotowości do prowadzenia aktywnej walki z wrogiem. Walki nad rzekami Narew i Bug, na przedpolu Warszawy, a potem aktywna obrona odcinka Praga w Warszawie, wykazały najwyższe wartości tak dowództwa, jak i żołnierza tej tak bitnej dywizji. W obronie Warszawy nie oddaliście Niemcom ani metra swoich stanowisk - odwrotnie, stale poszerzaliście zasięg swoich pozycji odpychając wroga coraz dalej od stolicy. Z całym uznaniem podkreślam waszą bojową pracę, męstwo, upór i zaciętość, z jaką walczyła 20 DP. Czyny tej kresowej dywizji przejdą do historii jako wzór spełniania swego obowiązku. Dziś rozstając się z wami, dziękuję wam, żołnierze wszelkich stopni za waszą tak ofiarną i bohaterską postawę w obronie naszej Ojczyzny. Pamiętajcie, że walka trwa nadal i jestem pewny, że zakończy się zwycięstwem".
Generał uhonorował 10 żołnierzy 20 Dywizji Piechoty Orderami Virtuti Militari, a wśród odznaczonych znalazł się ppor. Stanisław Ślesicki.
Po kapitulacji w październiku 1939 roku ppor. Ślesicki trafił do oflagu X A/Z Itzehoe, położonego na północny zachód od Hamburga. Otrzymał tabliczkę z wygrawerowanym numerem obozowym 1386. W oflagu przebywał około roku.
Na początku stycznia 1941 roku przeniesiono jeńców do Oflagu X A Sandbostel w Dolnej Saksonii. Kolejnym miejscem niewoli był Oflag X C Lubeka - kilkanaście baraków położonych na wzgórzach, obok koszar artyleryjskich. Ostatnim wspominanym miejscem jenieckiej tułaczki był Oflag VI A w Dossel. Jeńców przetransportowano koleją do stacji kolejowej Warburg w Westfalii. Oflag znajdował się ok. 5 km dalej. Zabudowę stanowiły drewniane baraki, otoczone zasiekami z drutu kolczastego.
Pod koniec marca 1945 roku, z uwagi na zbliżający się front, nastąpiła ewakuacja obozu Dossel. Starszy obozu gen. L. Berbecki odmówił jazdy użyczonym przez Niemców samochodem i szedł pieszo na czele kolumny. Nocą, po przebyciu kilkunastu kilometrów, kolumna zatrzymała się w wąwozie. Za wzgórzami słychać było wyraźnie odgłosy zbliżającego się frontu. To był już koniec zorganizowanego odwrotu i pierwszy dzień wolności (1 kwietnia 1945 roku), Święta Wielkanocne.
Dowódca patrolu amerykańskiego powitał ich po polsku. Przez kilka dni polscy oficerowie przebywali jeszcze w obozie, oczekując zakończenia walk z lokalnymi niemieckimi jednostkami wojskowymi. Amerykanie wybrali dla więźniów oflagu kwatery w okolicznych willach niemieckich. Wyczerpani więźniowie otrzymali pomoc lekarską i paczki żywnościowe o wysokiej wartości kalorycznej (konserwy, białe pieczywo).
Zniszczenia wojenne, ogromne kłopoty w aprowizacji, codzienna walka ludności cywilnej o przetrwanie, ukrywający się zbrodniarze formacji SS, łatwy dostęp do broni – to wszystko powodowało dużą przestępczość. Funkcjonowały uzbrojone grupy przestępcze, na dużą skalę odbywał się nielegalny handel przedmiotami wartościowymi oraz przemyt złota i dzieł sztuki. Niepokojące rozmiary przybrało szabrownictwo. Władze brytyjskiej strefy okupacyjnej konsekwentnie dążyły do opanowania sytuacji. Funkcjonowały sądy: zwykły, średni i najwyższy oraz doraźne sądy wojskowe. W warunkach okupacyjnych powstawał nowy aparat sprawiedliwości. O tym, że poszukują prawników, Stanisław Ślesicki dowiedział się od znajomego z oflagu jeńca, który trafił do brytyjskich oddziałów wartowniczych.
W sierpniu 1945 roku Stanisław Ślesicki rozpoczął pracę jako obrońca obywateli polskich w brytyjskich sądach wojskowych, w brytyjskiej strefie okupacyjnej Niemiec. Warunki pracy i pobytu były identyczne jak dla brytyjskich oficerów-prawników. Wkrótce Stanisław Ślesicki uzyskał uprawnienia do pracy i poruszania się w całej brytyjskiej strefie okupacyjnej. Wiązało się to z wyjazdami do innych miejscowości na rozprawy, wizytami i przesłuchaniami w aresztach.
W związku z podjętą decyzją o powrocie do kraju, z dniem 17 lipca 1947 roku został zatrudniony jako prawnik w Polskiej Misji Repatriacyjnej, a następnie w Konsulacie Generalnym PRL w Düsseldorfie. Dopiero wtedy Stanisław Ślesicki dowiedział się, że w Kampanii Wrześniowej, w bitwie nad Bzurą, zginął jego młodszy brat ppor. Wincenty Ślesicki [ur. 1915 roku], a grób jego znajduje się w kwaterze wojskowej na cmentarzu w Kocierzewie Małym k. Sochaczewa.
W 1948 roku, po raz pierwszy po wojnie, przyjechał na miesięczny urlop do Polski. Odwiedził znajomych i miejsca, które znał sprzed wojny. Po likwidacji trzech polskich konsulatów w strefie brytyjskiej krótko przebywał w polskiej misji w Berlinie, by w pierwszej połowie 1950 roku wrócić do kraju.
W styczniu 1950 roku poślubił nauczycielkę z rodziny polskich emigrantów sprzed I wojny światowej, zatrudnioną jako tłumaczka w polskim konsulacie. We wrześniu 1950 roku został radcą prawnym w Ministerstwie Kultury. Pozostał bezpartyjnym, pomimo powtarzających się nacisków ze strony przełożonych.
W okresie blisko 30 lat pracy współpracował z kilkunastoma ministrami i miał okazję poznać wielu ludzi kultury. W 1951 roku spotkał m.in. panią Hankę Bielicką, która pamiętała go z wieczorków studenckich organizowanych przed wojną. Od tej pory Stanisław Ślesicki był stałym uczestnikiem występów estradowych znanej Warszawianki.
Kolejne miejsca pracy radcy Stanisława Ślesickiego to: Akademia Sztuk Pięknych, Teatr Dramatyczny i Narodowy w Warszawie oraz Akademia Teatralna.
12 stycznia 1967 roku, po zdaniu egzaminu adwokackiego, został wpisany na listę adwokatów w Izbie Adwokackiej w Warszawie, kontynuując pracę na stanowisku radcy prawnego w resorcie kultury. Niezależnie od pracy zawodowej brał czynny udział w pracach społecznych: Społecznych Komisjach Rozjemczych, stowarzyszeniach kombatanckich oraz Komisji dla spraw Radców Prawnych.
W 1979 roku przeszedł na emeryturę. Pracował jednak nadal (na część etatu) w Akademii Teatralnej, a wraz z mianowaniem Tadeusza Łomnickiego na stanowisko rektora został radcą prawnym Akademii Teatralnej. Z sympatią wspomina znanego aktora, z którym spotykał się jeszcze w latach 80-tych, po jego powrocie z leczenia.
Mimo swojego – jak mówi: „dojrzałego wieku” – pracuje nadal społecznie w Kole Adwokatów Emerytów i Rencistów (jako sekretarz, przewodniczący, a obecnie jako wiceprzewodniczący) oraz jako członek i doradca prawny Stowarzyszenia-Klubu Kawalerów Orderu Wojennego Virtuti Militari. Zawsze pamięta o swojej żołnierskiej przeszłości i swoich kolegach. Stara się nie opuszczać żadnego zjazdu weteranów bitwy pod Mławą, od samego początku jest Honorowym Gościem widowiska, w którym grupy rekonstrukcji historycznej odtwarzają mławską bitwę.
25 stycznia 2013 roku, w siedzibie Ministerstwa Obrony Narodowej, minister Tomasz Siemoniak wręczył awans na kolejny stopień oficerski majorowi Stanisławowi Ślesickiemu. Kilka dni wcześniej, 18 stycznia, Bohater bitwy pod Mławą obchodził setną rocznicę urodzin. Uroczyste obchody tego wspaniałego Jubileuszu trwały cały 2013 rok, tak wiele osób, instytucji i organizacji pragnęło podziękować i oddać szacunek Bohaterowi Wojny Obronnej 1939 roku.
Uroczyste spotkanie odbyło się również w gronie Koleżanek i Kolegów z Klubu VM, z udziałem zaproszonych gości z resortu obrony narodowej. Z tej okazji por. w st. spocz. Tadeusz Socha pseud. „Dąb” napisał dla Jubilata wiersz, który - w imieniu czlonków Klubu VM - zaprezentował podczas uroczystego spotkania.
Naszemu Wspaniałemu Koledze
podpułkownikowi Stanisławowi Piotrowi Ślesickiemu
na Stulecie Jego Urodzin
Wielce czcigodny Jubilacie,
Stanisławie Piotrze,
Bohaterze Wielkiej Sławy
i ostatni z żyjących żołnierzu spod Mławy.
Szeroko również znany "wędrowniczku" jako, że poprzez trzy jenieckie oflagi
trafiłeś aż do samego Londynu,
by powracając stamtąd do zniszczonej wojną Ojczyzny
dokonywać tu nadal godnych Ciebie czynów.
I na szczęście, jak się okazało,wróciłeś tu już na dłużej,
pracując jako radca prawny,
przydający splendoru naszej polskiej kulturze.
Ale Twoje pierwsze kroki do sławy
rozpoczęły się jednak od "piekiełka" –
przy naszej polskiej małej "Linii Maginota",
na przedpolach bohaterskiej Mławy.
Tam też dostępu do tego miasta broniła "Żelazna Dywizja"
(w okolicach Targówka Przemysłowego),
gdzie spora rzesza obrońców tej ziemi
już wtedy z uwagą słuchała rozkazów podporucznika,
zaledwie 26-letniego wówczas Stasia Ślesickiego.
W skrytości ducha jego dowódcy już wtedy kreowali tego młodego
człowieka do godności Wielkiego Kawalera,
i tytuł ten już tam Stasiowi przyznali,
wnioskując o nadanie Mu odznaczenia
Srebrnym Krzyżem Orderu Wojennego Virtuti Militari.
Po wielu, wielu latach zostaje też
Honorowym Obywatelem Miasta Mławy,
a my dzisiaj
mianujemy Go HONOROWYM KOLEGĄ naszego Klubu,
mającego swoją siedzibę też na terenie bohaterskiego miasta –
Warszawy.
Stanisław Ślesicki uhonorowany został wieloma odznaczeniami i wyróżnieniami, w tym m.in.: Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Odznaką „Adwokatura Zasłużonym”, Dyplomem Honorowego Obywatela Miasta Mławy oraz Medalami „Pro Memoria” i „Zasłużony Dla Miasta Mławy”.
Tegoroczne obchody rocznicy bitwy pod Mławą trwały cztery dni. Podobnie, jak w latach poprzednich, uczestniczył w nich – jako Gość Honorowy - ppłk Stanisław Ślesicki.
Ze wspomnień Stanisława Ślesickiego (fragment wywiadu udzielonego pani Iwonie Łazowej w Mławie, podczas uroczystości rocznicowych):
„Miałem w tym czasie 26 lat. Byłem podporucznikiem rezerwy i dowodziłem trzecim plutonem w 80 Pułku Piechoty. Znajdowaliśmy się w pozycji naprzeciwko Piekiełka. Bitwa rozpoczęła się od bombardowania i ostrzelania naszych okopów. Oczywiście pierwszy dzień był dla mnie najbardziej pamiętny, ponieważ nastąpiło straszne bombardowanie. Nasza artyleria odpowiadała może jeszcze z pół godziny, może dwadzieścia minut, później zamilkła. Lotnictwo bombardowało nas w tych okopach. No, ale trudno było trafić w okopy, więc jakoś udało nam się przeżyć. I wówczas Niemcy, uważając, że już nikt nie będzie się bronił, prawie śpiewając weszli prosto pod nasze umocnienia i druty kolczaste. Rozkazano nam nie strzelać. Dopiero jak Niemcy podeszli bliżej dostali się pod ogień naszych karabinów maszynowych. Wtedy najwięcej ich zginęło.
Po kilku godzinach przerwy Niemcy ponownie zaczęli nas ostrzeliwać. To było trzydniowe nękanie. Pomimo kolosalnej przewagi nieprzyjaciela nie poddaliśmy się. Niemcy wiedzieli, że pod Mławą jest tylko 20. dywizja i dwie brygady kawalerii (to są praktycznie dwie dywizje) i rzucili na nas przeważające, trzykrotnie większe siły. Mieli zamiar się przebić w kierunku Warszawy już pierwszego dnia. Plan się nie powiódł.
Warto też pamiętać, że pomimo przewagi liczebnej, straty były znacznie większe po stronie niemieckiej. Niemcy to uznali, ponieważ nazwali naszą dywizję zaszczytnie „żelazną dywizją”. Natomiast schrony, zbudowane przez żołnierzy i miejscową ludność cywilną, ochrzcili „Małą Linią Maginota”.
Bitwa pod Mławą rozpoczęła się 1 września 1939 roku. Wzięły w niej udział polska Armia „Modlin” pod dowództwem gen. Emila Krukowicza-Przedrzymirskiego oraz niemiecka 3. Armia, którą dowodził gen. Georg von Küchler. Walki trwały trzy dni i pochłonęły 3 tys. ofiar. Była to jedna z pierwszych bitew w kampanii wrześniowej 1939 roku.
oprac. mjr Włodzimierz Tryka